Młody prawnik (Matt Foyer) zajmujący się sprawami dotyczącymi spadku po swym zmarłym wujecznym dziadku - profesorze antropologii natrafia na tajemnicze dokumenty zdradzające prowadzone przez niego śledztwo w sprawie tajemniczego kultu. Podekscytowany mężczyzna postanawia je dokończyć, ale to co odkrywa zdaje się wstrząsać podwalinami ludzkiej wiedzy i możliwosci zrozumienia bezdennej matni ogarniającego wrażliwe umysły szaleństwa budzącego się do życia na otwartym morzu..
Pierwszą rzeczą którą chcę nadmienić, jest to iż Zew Cthulhu został nakręcony przez amatorów ze stowarzyszenia historycznego imienia H.P.Lovecraft`a (HPLHS). Drugą, jest to, że został nakręcony jako film niemy, w formie w jakiej mógby zostać wyprodkowany w czasach Lovecrafta. Muszę powiedzieć, że ta forma pasuje do scenariusza wyśmienicie. Ale do rzeczy.
Reżyseria (Andrew Leman) symfoniczna muzyka casting, stylistyka, kontrast czerni i bieli aż wreszcie efekty specjalne, wszystko zaskakuje starannością dobrania, a mozna by było tak cały dzień wymieniać.
Formuła może odstraszyć, wielu, ale na pewno nie gremium zmęczonych marnymi próbami ekranizacji jego opowiadań fanów lovecrafta. (sam się za takowego uważam)
Mnie osobiście pozytywnie zaskoczyła oryginalność i wierność opowiadaniu, myśle że sam lovecraft byłby usatysfakcjonowany z tej adaptacji. Efekty specjalne zostały przygotowane tak, jakby były lata 30 , animacja, światłocień, fale morskie zrobione z płacht materiału, nie brzmi to moze zachwycająco, ale to trzeba zobaczyć i poczuć na własnej skórze. Moim zdaniem własnie ta formuła uratowała i zaskoczyła w tej produkcji. Widziałem wiele filmów próbujących oddać kimat prozy HPL, ale żadna nie była wyprodkowana z taką wiernoscią, zawsze coś zmieniali, adaptowali do scenariusza. Tutaj być może ograniczenia budżetowe sprawiły ze twórcy wybrali taką a nie inną formę. Jakby nie patrzeć to kino amatorskie, jednak nie znajdziemy w nim nic z amatorszczyzny. Może znalazłbym kilka pomniejszych wad, min nie ma w nim oscarowego aktorstwa, znanych twarzy, Cthulhu nie wyrzuca w powietrze autobusów, nie niszczy Nowego Yorku, nie walczy z Avengersami.., ale też taka formuła na dużym ekranie zupełnie nie pasowałaby do klimatu tej opowieści. Być moze właśnie dlatego tak trudno jest o wyczekiwaną od lat, hollywoodzką ekranizację "W górach szaleństwa". Pochwalić można również ścieżkę dźwiękową, za stworzenie niesamowitego klimatu, który towarzyszy nam od początku , do końca opowieści. Teraz może chwilę o straszeniu jako takim, Zew Cthulhu sprawdza sie w tym temacie raczej średnio, mysle nie nie sposób się go wystraszyć tak, żeby potem spać przy zapalonym świetle. Na obronę mogę powiedzieć, że również sama historia nie jest do konca horrorem per se, a raczej zbudowaną ze szczegółami opowieść niesamowitą i jako taką należałoby ją rozpatrywać.
Podsumowując, genialną formułę, muzykę, świetną realizację i wierność oryginałowi daje temu filmowi ocenę 8/10
+dobra ekranizacja prozy Lovecrafta
+wierność oryginałowi
+realizacja
+muzyka (która świetnie sie nadaje również jako podkład we wszelkiego rodzaju grach w świecie mitów Cthulhu)
- zachwyci sie nim raczej głównie grono lovecraftowskich estetów
Ocena: Filmistrz 8/10 IMDB: 7.4 Rotten Tomatoes 100%
zwiastun na youtube
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz