Czasem zdarza się, że kultowe filmy nie odnoszą komercyjnego sukcesu, co jednak nie oznacza ich słabości. Wręcz przeciwnie, często są oryginalne a co za tym idzie trafiają na łamy naszego serwisu. Zapraszam do przeczytania recenzji filmu SF Dredd.
W postnuklearnej przyszłości ludzkość skupiona jest w ogromnych miastach na pustkowiu. Porządku strzegą strażnicy zwani sędziami którzy wydają i egzekwują wyroki przestępcom. Legendarny sędzia Dredd (Karl Urban) dostaje za zadanie sprawdzenie w terenie rekruta - C.Anderson (Olivia Thirlby),
Podczas rutynowej akcji w megabloku Peach Tree sytuacja dramatycznie się zmienia. Sędziowie zostają uwięzieni w opanowanym przez gang budynku..
Na początku recenzji chciałbym zaznaczyć, iż Dredd, nie ma nic wspólnego z filmem Sędzia Dredd z 1995 roku. Jest to zupełnie nowa produkcja bez żadnych powiązań, choć oczywiście nie da się obu tych filmów ze sobą nie porównywać..
Po pierwsze scenografia w Dredd`zie jest mniej fututrystyczna niż w starej wersji. Budynki , mieszkańcy i nawet stroje Sędziów zostały zmienione w porównaniu do tych oryginalnych z filmu i komiksu. Moim zdaniem wyszło mu to na dobre, a to całkiem udana sztuka. W przypadku komiksów przeniesionych na ekrany kin nie zawsze udaje się przenieść stylistykę tak, aby nie popaść w slapstick. Kolejnym atutem jest też moim zdaniem dobry Casting. Karl Urban dobrze wszedł w rolę i ani razu nie pokazuje swojej twarzy w filmie(!) zupełnie tak, jak było w komiksie. Zostało to zauważone i docenione przez fanów, którzy domagają się powrotu aktora w sequelu. Olivia Thirlby również dobrze się spisała w roli niedoświadczonej sędziny Anderson. Razem stanowią udaną wariację typowego "Buddy Cop Movie". Zastrzeżenia mam jedynie do roli głównego antagonisty Ma-Ma - w tej roli Lena Headey (Gra o Tron, 300) , może nie tyle do jej aktorstwa, a bardziej do postaci którą grała. Ma - Ma jest postacią zupełnie bezbarwną, jednowymiarową i sztampową.
Nawet w finale jej postać nie ma dla widza zupełnie nic do zaoferowania. Ma- Ma przypomina słabych Villain`ów z filmów kina akcji straight to dvd, oprócz słabej przeszłości jest po prostu złą kobietą. Szkoda że nie wykorzystali w filmie postaci antagonisty bardziej znanego z komiksów Ad 2000 np Sędzia Death, Mean Machine czy Rico Dredd. W ogóle mało jest w nim specyficznej atmosfery znanej z komiksu (dekadentów, robotów, grubasów na wózkach itd). Jednak mimo tych mankamentów sprawdza się jako trzymające w napięciu kino akcji/SF. Atmosferę filmu dobrze podkręca doskonała elektroniczna muzyka stworzona w całości przez utalentowanego szkockiego kompozytora Paul`a Leonard`a Morgana.
Skoro jednak jest taki dobry, to skąd ta klęska w kinach? Moim zdaniem zbyt dużo pieniędzy pochłonęły sceny ukazania efektów narkotyku Slo-mo. Mimo iż efekt jest całkiem niezły, to film za bardzo na nich bazował, nie zostało kasy na większy rozmach w innych scenach i tu kłania się też niedostateczny budżet jaki miał Dredd. Kolejna sprawa to również wspomniany wcześniej dość liniowy scenariusz. Błędem było również reklamowanie tego filmu jako 3D, gdy tymczasem scen w 3D jest w nim tak naprawdę niewiele.Najważniejszym jednak zarzutem który mam do tego filmu, jest niedostateczne ukazanie świata Dredda., który znamy z kart komiksów.
Podsumowując Dredd byłby zupełnie przeciętnym filmem akcji/sf, gdyby nie wierne oddanie tej postaci przez Karl`a Urban`a , muzyka i brutalny realizm ukazania świata przyszłości. Jednak wszystkiego nie dość, zawodzi przede wszystkim scenariusz, choć mimo tego gorąco polecam.
+ Karl Urban jako Dredd
+ Muzyka
+ Brutalny realizm
- Scenariusz
- Niedostatki budżetowe
Oceny FilMistrz 7/10 IMDB: 6.5/10 Rotten Tomatoes: 73%
zwiastun w serwisie Youtube:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz