Trzy półnagie wiedźmy przepowiadają tajemniczemu kapłanowi Maaxowi, że zginie z ręki nienarodzonego jeszcze dziecka króla Zed`a. Aby do tego nie doszło, dziecko musi zostać poświęcone w ofierze. Król jednak odkrywa spisek i pozbywa się złego kapłana. W nocy jedna z wiedźm wykrada płód dziecka, za pomocą magii umieszcza w krowie i wywozi z miasta. Podczas próby złożenia go w ofierze, rytuał zostaje przerwany przez wieśniaka, który zabija czarownicę i przygarnia do siebie osierocone niemowle. Daje mu na imię Daar(Mark Singer). Chłopiec dorasta i odkrywa w sobie dziwną moc porozumiewania się ze zwierzętami. Pewnego dnia wioska zostaje zniszczona przez bezlitosnych - Junsów. Daar wyrusza na wyprawę po zemstę i przygodę...
W życiu widziałem dziesiątki niskobudżetowych produkcji fantasy, ale powiem wam że czasem zdarzały się wśród nich produkcje godne uwagi, Zainspirowany poprzednią recenzją beznadziejnego Atora, sam zaproponowałem recenzje Władcy zwierząt.
Fabuła zaczyna się od sceny przepowiedni, wiedźm z godnymi zawieszenia oka ciałkami i paskudnymi twarzami.Od razu rzuca się w oczy nienajgorsza scenografia i muzyka. A potem jest jeszcze lepiej.
Scenariusz napisał pan Don Coscarelli, którego fani horroru znają z serii Phanstasm (polski tytuł "Mordercze kuleczki" woła o pomstę do nieba) Beastmaster luźno opiera się na książce pisarki fantasy Andre Norton. Pewne wątki zostały w nim pominięte, i uwierzcie mi , bardzo dobrze że tak sie stało. Motyw innej planety, inżynierii genetycznej i indian stworzyłby tylko zamieszanie. Zamiast tego mamy klasyczną opowieść Heroic fantasy, co jednocześnie jest jego wadą i zaletą. Ok, sam wątek spalenia woski i wendetty nie należał do najbardziej oryginalnych, ale taka jest już sztampa tego gatunku fantasy. Co za tym idzie mamy półnagiego wojownika, który nie powala może muskulaturą, ale próbuje niedobory tężyzny fizycznej zrekompensować wywijaniem mieczem na lewo i prawo, nie jest to Conan, ale przynajmniej jest sympatyvczny. Złego kapłana, który stanowi najsłabszy element w tym filmie. Maax (Rip Torn) jest po prostu słaby, ani nie czaruje, ani nie walczy.. Wyzwanie stanowi raczej wódz Junsów, on jednak został mało wykorzystany. Film powstał w
latach 80-tych, wiec nasz głowny bohater nie ma problemu z eksterminowaniem swoich nieprzyjaciół i tak też postępuje przez cały film.. Urodziwych pań nie zabraknie, a i pare gołych cycuszków sie znajdzie. Jednak największy plus tego filmu to zwierzęta. Czarny tygrys, sokół i para śmiesznych tchórzofretek, którzy towarzyszą Daarowi przez cały film. Sceny z nimi są ciekawe i dobrze zrobione (no i zwierzęta nie są komputerowe) czego fan opowiadań Roberta.E.Howarda może chcieć więcej?
Reżyseria jest na poziomie. Film kręcony był w kaliforni, zobaczymy w nim ciekawe ujęcia z lotu ptaka, piramidę schodkową, i standardy fantasy (lochy, zamki) Muzyka z motywem przewodnim (choć miejscami nadużywanym) również prezentuje się całkiem fajnie.
Beastmaster nie zarobił dużo w kinach, ale został dobrze przyjęty przez publiczność telewizyjną i dorobił się kilku seqeli, choć nie muszę chyba wspominać, że żaden z nich nie przebił pierwszej części.. No, może nie licząc serialu , którego pierwsze dwa sezony są warte obejrzenia. W czasie swojej premiery rezyser dostał od producenta Dino de Laurentisa (któremu Beastmaster bardzo sie spodobal) szansę na wyreżyserowanie Conana niszczyciela, tamten jednak odmówił , uważając że skrypt był słaby..
Podsumowując, Beastmaster jest na pewno godną polecenia produkcją Heroic Fantasy, zawiera wszystkie elementy które taki film powinien zawierać. Warto obejrzeć, bo mało jest godnych uwagi produkcji w tym klimacie.
+Zwierzęta nie są komputerowe (to w dzisiejszych czasach spory plus ;)
+Scenografia (swiątynie, jaskinie,)
+Niezła muzyka
-głupkowata sztampa Heroic Fantasy
Oceny FilMistrz: 7/10 IMDB:6.2/10 Rotten Tomatoes 42%
Cały film Władca zwierząt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz