Wszystko zaczęło się w 1958 roku. Młody chłopak Jason Voorhees utopił się w jeziorze, należącym do obozowego kompleksu. Krótko po tym zdarzeniu dwoje opiekunów zostaje brutalnie zamordowanych, co przesądza o losie obozu który zostaje zamknięty na wiele lat...Bohaterowie trafiają do tego miejsca 22 lata po tym zdarzeniu. Ktoś ponownie chce otworzyć obóz i wynajął ich do przygotowania ośrodka. Nieliczni ludzie których spotykają, odradzają im pozostanie na terenie kompleksu...Na spotkanie nie zjawia się umówiona kucharka, coś/ktoś obserwuje obóz....wraz z nadejściem nocy nastolatkowie zaczynają ginąć
Banalna fabuła? Ale nie w 1980 roku....
Fabuła która dziś wydaje nam się przewidywalną sztampą i jedyne co może wywołać to ziewnięcie znudzenia, przyciągnęła do kin rzesze ludzi spragnionych specyficznego dreszczyku .Co by nie mówić o tym filmie złego czy dobrego, to trzeba przyznać że seria ''Piątek 13stego'' stała się kurą znoszącą złote jajka. To właśnie pierwsza część wyreżyserowana przez nikomu nieznanego Sean'a S. Cunningham'a rozpędziła tą komercyjną machinę wydającą się dziś już nie do zatrzymania. Co jakiś czas producenci serwują nam nowe części tego legendarnego cyklu (powstało już 10 i crossover Freedy vs Jason), a sztab speców od marketingu: koszulki, kubki, breloczki, figurki, “chuje, muje,dzikie węże”...Na tej serii wychowuje się już trzecie pokolenie fanów grozy, a pozbawione ludzkich cech oblicze Jasona w masce bramkarza hokejowego stało się symbolem popkultury . Hołd temu cyklowi składa jego młodszy brat ''Krzyk'' i dziesiątki pomniejszych produkcji. Jednak mimo tej całej komercyjnej otoczki na pewno warto się przyjrzeć temu filmowi, a wręcz trzeba go znać, bo on jako jedyny z całej serii nie był skazany na walkę z poprzednikiem. Choć trzeba przyznać że kontynuacje raczej nie miały takiej ambicji.
Prosty ale skuteczny.
Film ten na pewno możemy zaliczyć do jednego z lepszych w swojej kategorii ... Nie ukrywajmy że jest kierowany do mniej wymagającego odbiorcy, ale mimo banalnej fabuły i słabego aktorstwa (co jest chyba normą w tego typu produkcjach) twórcom udało się wygenerować duży poziom napięcia, które jest dobrze dawkowane, wzrasta wraz z zapadającym zmrokiem ...sielski obóz zamienia się w potrzask, a na sam koniec zostajemy uderzeni ze zdwojoną siłą. Mocną stroną jest też narracja: senna i sugerująca że coś/ktoś czyha na życie bohaterów. Smaczku tajemniczości nadaje kamera prowadzona z ręki, obserwująca bohaterów z gęstwiny. To, co naprawdę dodaje atrakcyjności temu filmowi to, to że do końca nie wiadomo kto stoi za morderstwami i nie ma szans na domyślenie się czegokolwiek. Na uwagę zasługuje też świetna wwiercająca się w mózg muzyka Harry'ego Manfredini'ego, przywodząca na myśl ''Psychozę'', bez tej oprawy dźwiękowej obraz dużo by stracił. Eliminacja każdej postaci następuje według typowych schematów slasherowych: najpierw morderca bawi się w podchody, potem ofiara zostaje nastraszona ,''zapędzona w kozi róg'' i na koniec mniej lub bardziej efektownie zadźgana. Do efektów nie można mieć żadnych zarzutów jak na rok 80-ty wypadają bardzo dobrze.Sam sposób straszenia i popychania fabuły nie jest niczym oryginalnym ...Ten rodzaj suspensu stosował już Hitchcock (“Psychoza”), włoskie giallo i pewnie jeszcze niejeden nurt . Zresztą schemat ukrytego zabójcy w slasherach do złudzenia przypomina ten który tak oczarował Włochów (i nie tylko) dekadę wcześniej. Jednak mimo wszystko narracja sie nie zestarzała...Nowe filmy takie jak ''Piła'' dalej korzystają z tych samych schematów więc chyba nie ma mowy o zmęczeniu materiału. Czas nie krzywdzi pierwszej części ''Piątku''... Sugestywna, finałowa senna scena sugerująca nadejście kontynuacji wywołuje zamierzony efekt. Przynajmniej na mnie.
Dla fanów gatunku pozycja obowiązkowa....
+ El Classico
+ Narracja
+ Napięcie
+ Muzyka
- Aktorstwo
- Fabuła
- Amerykańska sztampa
Ocena : 7/10 + 2 dla fanów slasherów
zwiastun w serwisie Youtube
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz