Zjedzeni żywcem (Eaten Alive) - Horror w paszczy krokokodyla , recenzja + cały film

Tobe Hopper zawsze robił bardzo charakterystyczne Kino. Dużą uwagę poswięcał dobrze "uduchowionym" postaciom,. Jego autorskie filmy nie traktują o potworach, kosmitach czy duchach ale o zwierzętach w ludzkiej skórze. Być mozę dlaltego są tak specyficzne. czy i tym razem ta sztuka mu sie udała? zobaczcie sami..



Młoda dziewczyna odchodzi z pod skrzydeł Miss Hattie, która prowadzi lokalny dom publiczny w małym miesteczku w Louisianie. Pozbawiona dachu nad głową trafia do hotelu Starlight prowadzonego przez dziwnego starca o imieniu Judd.W przypływie szaleństwa Judd zabija dziewczynę i pozbywa sie zwłok rzucając je na pożarcie olbrzymiemu krokodylowi którego trzyma na bagnach nieopodal swojego hotelu. Wkrótce przyjeżdżają do niego nowi goście, a wśród nich młoda kobieta i starszy mężczyzna jak sie okazało szukający zaginionej córki..



Trzon fabuły stanowi luźna adaptacja rzeczywistych wydarzeń mających miejsce w texasie w 1930 roku i historii niejakiego Joseph`a D. Ball`a (poza wątkiem krokodyla, morderstw i tego że morderca był weteranem niewiele z tej historii zostało). Jest to poniekąd styl znany nam z osławionej teksańskiej masakry piłą mechaniczną która pozbawiona była praktycznie całkiem warstwy fabularnej obecnej w większości normalnych filmów, niestety jest to jeden z ostatnich filmów Hoopera który reprezentuje ten gatunek. Da sie w nim wyczuć świeży jeszcze wpływ teksańskiej masakry piłą mechaniczną. Eaten Alive kontynuuje ten styl choć jest nieco bardziej "okrzesany" Sceny przeplatają się bez zgrzytów i zgrabnie łączą w jedną całość.Widza nastawionego na horror z górnej półki , ze skomplikowaną intrygą może odstraszyć jego prostota. W sumie to fabułę mozna określić "film o takim kolesiu który zabija w hotelu". Dla niektórych będzie to napewno minus dla tej produkcji. Kolejną rzeczą która mnie rozczarowała jest zakończenie. Pewnie było to zamierzone ale zbyt prostackie i  "głupie" Nie będe z oczywistych względów o nim pisał ale mi osobiście nie przypadło ono specjalnie do gustu.
Na pochwałę zasługuje jednak specyficzny klimat zapuszczonego , brudnego hotelu Starlight. i wszechobecna psychoza czyli specyficzny dla Hopper`a klimat, widać ze jest to jego autorskie dzieło (niestety jedno z ostatnich).Klimat buduje nie tylko scenografia ale i też sam film obfituje w straszne momenty., jest ich całkiem sporo i nie mówie tylko o samych morderstwach, ale i ucieczkach i panice(scena z polowaniem na dziewczynkę mrozi krew w żyłach)
Kolejnym plusem jest doskonale stworzona postac Judd`a, która choć budzi wstręt, grozę i obrzydzenie, ale i miejscami też litość. Judd jest starym, obleśnym świrniętym weteranem który non stop gada coś do siebie, Pasuje do postawy amerykańskiego zdemoralizowanego wieśniaka który równie dobrze mógłby być jednym z członków rodziny Leatherface`a. Został genialnie zagrany przez pana Neville`a Brand`a (który nomen omen naprawde był weteranem drugiej wojny światowej moze to sprawiło że był tak przekonywujący).

Jak na kino niskobudżetowei w dodatku z lat 70 to filmik cąłkiem przyzwoicie wyszedł. Nie mówie tylko o FX ale i o reszcie (no może to zakończenie hmm). Ktoś kiedys wspominał że już ten film jest nakręcony juz w bardziej hollywoodzkim stylu niż TCM, ale z drugiej strony ileż mozna cholera porównywac tego reżysera i wszystkie jego późniejsze dziueła do TCM!
Scenografia jest idealna dla dobrego horroru. Mroczne moczary , lasy z powykrzywianymi drzewami, mgła i stary drewniany motel na bagnach. Także sceny mordów nie należą wcale do kiepskich. Judd eksterminuje swoje ofiary starą kosą lub karmi nimi krokodyla (chociaż te sceny akurat nie należą do najdrastyczniejszych a szkoda bo potencjał dobry) scenek gore trochę, nie jest to masakra z tonami flaków ale zrobione są dobrze i szokują (szczególnie zapadła mi w pamięć scenka z widłami na początku).
Aktorstwo w sumie przeciętne, z wyróżnieniem dla Neville`a Brand`a za fenomenalnie zagranego Judd`a.o czym pisałem wcześniej. Całości dopełnia też cwaniaczkowata rola młodego Roberta Englunda w roli Buck`a, całość zagrana nieźle ale tez bez rewelacji. Muzyka jest dziwna, z jednej strony pasuje do chorego klimatu tej produkcji, jednak chyba bardziej pasowałaby muzyka instrumentalna zamiast elektroniki. Można powiedzieć że po prostu jest specyficzna.

Eaten Alive to jeden z lepszych i mniej znanych  filmów Tobe Hooper`a  więc dla fanów tego reżysera jest to pozycja na pewno godna uwagi, dla młodych , lub niedoświadczonych widzów zabawa raczej na jeden raz.

+ scenografia
+ straszy
+ rola Judd`a i Buck`a

- głupie zakończenie

Ocena FilMistrz: 6.5/10 IMDB: 5.4/10 Rotten Tomatoes 23%

Obejrzyj cały film w serwisie YouTube


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz