Siła Witalna - wampiry z kosmosu, recenzja + zwiastun

animowany gif sf siła witalnaTematyka wampiryzmu nie zawsze musi sprowadzać się do trumien z ziemią przodków, kołkami , ząbkami czosnku i przerośniętymi kłami. Lifeforce oferuje nam nieco inne podejście do tematu, czy lepsze? na to pytanie spróbuje odpowiedzieć poniższa recenzja.




Statek kosmiczny Churchil ma za zadanie zbadać właściwości komety Halley`a przelatującej w pobliżu ziemi co 70 lat.Załoga statku, którą dowodzi pułkownik Carlson odnajduje w pobliżu komety dziwne zakłócenie które postanawiają zbadać.Okazuje się ze jest to obiekt przypominający statek kosmiczny, a w jego wnętrzu znajdują się tysiące dziwnych, martwych stworzeń przypominających wielkie nietoperze.Podążając dalej ekipa odnajduje 3 pojemniki z ciałami ludzi (wśród nich ciało niesamowicie pięknej kobiety) które zabierają na podkład Churchill`a. Kiedy baza próbuje nawiązać kontakt ze statkiem nikt nie odpowiada. Ekipa ratunkowa stwierdza, że doszło do jakiejś katastrofy, znajduje pojemniki z trzema istotami i odkrywa, że brakuje jednej kapsuły ratunkowej.Po przetransportowaniu pojemników na ziemię, tajemnicza kobieta wysysa życie z jednego ze strażników i ucieka..



Po początkowych ujęciach myślałem że mam do czynienia raczej z filmem SF niż horrorem (ewentualnie z horrorem SF).Kosmos, Churchil, w końcu statek obcych.Wszystko to raczej nie pasuje do klasycznych filmów o wampirach, a jednak im dłużej oglądamy tym bardziej widzimy że cała aura "przyszłości" jest tylko nowym ciuchem nałożonym na "stare" ciało opowieści o wampirach, które sprowadza sie do postaci wampira oraz jego łowców, a także rozprzestrzeniającej się za jego sprawą zarazy.
Muszę przyznać że wizja Tobe`a  Hopper`a wcale nie jest niczym obrazoburczym, widz nie ma wrażenia że historia jest nienaturalnie naciągana i na siłę osadzona w przyszłości.Fabuła wciąga pomimo tego iż na początku jest trochę niejasna, i kilka wątków jest ciut zbyt szeroko rozciągniętych. Dogłębnie wciąga pierwsze i ostatnie 30 minut filmu (czyli eksploracja statku obcych oraz sceny płonącego londynu).Reszta utrzymana jednak na solidnym poziomie, i żeby przysnąć potrzebna by była dość pokaźna dawka środków na uspokojenie :D.Jedynym jego mankamentem, o którym warto pisać to motyw środka filmu, który przypomina nieco powieść detektywistyczną zamiast rasowy horror.Pomimo tej drobnej wady film ogląda się na prawdę nieźle.
Muszę powiedzieć że posiada on w sobie pewien wewnętrzny klimat, którym nie może się poszczycić każdy film, jednak to nie przeszkodziło mu ponieść potwornej finansowej klęski w kinach. Zdobył jednak uznanie po latach, czego dowodem są recenzje i sprzedaż dvd/blue ray.

Słowo o technicznych szczegółach.Kiedy za film zabiera sie taka ekipa to nie ma mowy o klapie.Od razu na wstępie zachęca nas do oglądania motyw muzyczny pana Mancini. Kompozytor ten jest znany z motywów muzycznego do min różowej pantery i wodnego świata, od samego początku mamy wrażenie że mamy do czynienia z prawdziwym weteranem muzyki filmowej (jako ciekawostkę podam ze lista filmów do których Mancini robił muzykę wynosi aż 464 pozycje!).Dalej jest jeszcze lepiej. Scenariusz do Lifeforce napisał nikt inny jak Dan O`Bannon, nie muszę go przedstawiać fanom kina SF, ale tym którzy znają sie nieco mniej podpowiem że jest on autorem scenariuszy do takich filmów jak: Alien (1789) Return of the living dead (1985) (którego był też reżyserem) czy wreszcie Screamers (Tajemnica Syriusza).I tym razem pan O`Bannon spisał sie nieźle, mamy charakterystycznych bohaterów, zawiłą historie i skomplikowany wątek miłosny pomiędzy Carlson`em a piękną lecz niebezpieczną kosmitką.Gra aktorska utrzymana na poziomie, choć ponad wszystkich wybija się na pewno Mathilda May, ze swoim hipnotycznym spojrzeniem (i pięknym ciałem) stworzyła na prawdę przekonywującą postać.Sama jej obecność wprowadza do sceny senny, ciężki klimat..(nie mówiąc już o tym, że pozostanie naga od początku, do końca filmu)
Efekty specjalne jak na film z budżetem jedynie 25 milionów dolarów wyglądają rewelacyjnie, część efektów świetlnych wykonana specyficzną dla lat 80 techniką nakładania rysowanych filtrów na obraz, a efekty gore i charakteryzacja tradycyjnymi metodami.Całość wygląda świetnie, zwłaszcza wygląd wyssanych przez pannę ludzi, lub w późniejszym etapie filmu zombie (i chociaż dla tych scen warto jest go obejrzeć, widok płonącego Londynu po którym biegają dziesiątki głodnych, żywych trupów).

Podsumowując Lifeforce jest filmem godnym uwagi, a dla fanów filmów horror/sf z lat 80 jest perełką której nie obejrzeć będzie po prostu grzechem!.Polecam przede wszystkim dla klimatu, efektów specjalnych oraz muzyki, jednak osoby które liczą na dosadne sceny gore, sceny "jump" hektolitry krwi i setki trupów mogą się trochę rozczarować.

+wykonanie
+postać wampirki

-jak na horror sf to za mało w nim z horroru
-dłużyzna w środku filmu

Ocena FilMistrz 7.5/10 IMDB: 61/10 Rotten tomatoes: 67%

Zwiastun w serwisie Youtube:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz